Submarine Titans
Wielki wysyp RTS-ów 2D miał miejsce jakieś 3 lata temu. Wówczas co trzecia gra wykazywała mniejszy lub większy związek ze strategiami. Teraz jest z tym gorzej. Wszyscy robią RPG-i bądź szeroko rozumiane trójwymiarówki, a o hitach sprzed kilku lat prawie nikt już nie pamięta. „Tiberian Sun”, „Tzar” i „Theocracy” stanowią nieliczne przykłady na to, że ktoś jeszcze rzeźbi w tym odchodzącym powoli w przeszłość gatunku. Lada moment pojawi się kolejny aspirant do miana RTS-owego hitu 2000 roku.
„Submarine Titans”, bo o tej grze mowa, powstaje już od kilku lat w australijskim Ellipse Studios. Gdy tylko się pojawi, przeniesie nas w oceaniczne głębie. Zapomnijcie więc o starciach w klimatach fantasy czy o krwawych wojnach toczących się na odległych planetach. To będzie zupełnie coś innego. Nie będzie jakże charakterystycznych kraterów, pyłu i kosmicznych zwierząt. Nie będzie drzew, krzaków, rzek przeciętych mostami, wiosek i ścieżek prowadzących do nich. Zamiast nich na ekranie zobaczymy zielone glony, czerwone rozgwiazdy, piękne ukwiały i kolorowe egzotyczne ryby. Także i jaskinie ciągnące się głęboko pod morskim dnem, prowadzące od jednej kolonii do drugiej.
Fabuła gry rozpoczyna się wielką tragedią. W roku 2047 kometa Clarka przykaszania w Ziemię. Ludzie giną miliardami, mrze też większość zwierząt. Przy życiu utrzymują się jednokomórkowce, ryby i… mieszkańcy podwodnych krypt, którzy przypadkiem zdołali wyśliznąć się śmierci spod kosy. Mijają lata, ludzie przyzwyczajają się do podwodnego życia. Wracają dawne obyczaje, dawna wzajemna wrogość, zamiłowanie do przemocy, do wojny. Wreszcie wybucha konflikt. White Sharks, społeczność kontrolująca istniejące zasoby naturalne, staje do boju z Black Octopi, miłośnikami harmonii i spokoju. I jeśli dodam, że w walkę o panowanie nad podwodną krainą włączają się jeszcze kosmici, to obraz rzeczywistości dopełni się.
Pierwsze grywalne demo „Submarine Titans” ukazało się w końcówce 1999 roku. Od tego czasu program uległ sporym zmianom, poprawiono grafikę i dźwięk, dodano przerywniki filmowe i opracowano nowe kampanie. Mimo to sam zarys (koncept) programu pozostał taki sam. To po prostu „Starcraft” przeniesiony głęboko pod wodę, zaopatrzony w izometryczną grafikę operującą na wymodelowanych w 3D obiektach, trzech stopniach zoomowania, oddzielnym panelu sterowania dla każdej rasy i ulepszonym sposobie wydawania rozkazów. Pojawi się też Infopedia, dyplomacja i klasyczne drzewo technologiczne zapewniające rozwój danej „cywilizacji”. Jednak szereg elementów odróżnia dzieło Ellipse Studios od produktu Blizzarda i od innych, obecnych na rynku RTS-ów. Przede wszystkim wprowadzona zostanie możliwość ustalania głębokości, na której operują poszczególne jednostki. Umożliwi to podpłynięcie do wroga niezauważonym i zaatakowanie go przez zaskoczenie, a także ułatwi działania na polu minowym (nie chodzi tu o zafajdane przez krowy pastwisko). Ponadto autorzy zarzekają się, iż gracz będzie mógł zrezygnować z gospodarki zasobami czy też ochrony niektórych obiektów (zajmie się tym komputer), co pozwoli zająć mu się priorytetowymi zadaniami, takimi jak skuteczna walka z przeciwnikiem.
Na zakończenie parę słów o multiplayerze. Oczywiście będzie. Gracze otrzymają możliwość tworzenia swoich własnych scenariuszy, będą też mogli wykorzystać dostarczone. W samej rozgrywce weźmie udział do 16 zawodników + 8 sterowanych przez komputer. Czy będzie wesoło? Zobaczymy…